Geoblog.pl    1lejek    Podróże    Jesienna wyprawa do Beneluxu    Noc muzeów
Zwiń mapę
2009
07
lis

Noc muzeów

 
Holandia
Holandia, Amsterdam Centraal Station
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1092 km
 
Z Almere do Amsterdamu musimy się przemieścić pociągiem. Na stacje nie jest daleko, ale zrobiło się dość chłodno więc na drogę postanawiamy zabrać jakieś zapasy z Polski. Na stacji dowiadujemy się że jest jakaś awaria i do samego Amsterdamu nie dojedziemy tylko będzie się trzeba przesiadać w autobus. Wszyscy zgodnie stwierdzają że to dobry pomysł że zabraliśmy ze sobą rozgrzewacze. Po przesiadce pociąg - autobus - pociąg docieramy wreszcie n dworzec główny. Po wyjściu z niego naszym oczom ukazuje się przepiękna architektura i niezliczone tłumy na ulicach. Na początek udajemy się do muzeum Van Goga. Tam przeżywamy pierwsze zdziwienie tej nocy. Po wejściu do muzeum widzimy impresę a nie wystawy. Ludzie piją piwo, szampana jedzą coś z pobliskiego kateringu. Do uszu dobiega głośna muzyka, bynajmniej nie poważna. Na podwyższeniu stoi DJ i miksuje różne kawałki. Zwiedzamy muzeum, najważniejszy punkt wycieczki to słoneczniki. Wcale nas do końca nie urzekły i stwierdzamy że są przereklamowane. inne jego obrazy bardziej nam się podobały. Kończymy zwiedzanie i udajemy się dalej. Po drodze zahaczamy o muzeum diamentów, gdzie dziewczyny rozmarzają się, a my tylko podziwiamy te przezroczyste węgielki. Następnie udajemy się do Rijksmuseum. Tam na wejście musimy poczekać około 30 minut na zewnątrz. W tym czasie wykańczamy zapasy plecakowe co by było cieplej oraz żebym miał lżej w plecaku. Po wejściu podobna sytuacja impreza toczy się na całego. Wejście wygląda tak że niejeden warszawski klub by się nie powstydził takiej imprezki. Pochłonięci atmosferą wypijamy po piwie w muzeum i ruszamy na zwiedzanie.
Czujemy się już mocno ukulturalnieni tej nocy. Czas teraz na inne atrakcje z przewodnika po Amsterdamie. Udajemy się do najbardziej znanego CoffeeShop'u Smokey. Tam mała sesja zdjęciowa przed. Wizytka w środku żeby poczuć tą atmosferę i udajemy się dalej. Teraz droga wiedzie do dzielnicy czerwonych latarni. Tymek prowadzi. W większości krajów Panienki stoją na ulicy i wdzięczą się w futerkach albo innej przykuwającej uwagę kreacji. Tutaj, pewnie dlatego że często pada i bywa chłodno, panie są inaczej zorganizowane. Stoją w oszklonych witrynach i wdzięczą się w bieliźnie. Jest im ciepło i sucho. To ty klient marzniesz i ci na głowę pada. Niektóre panie stoją przed oszklonymi drzwiami za którymi widać łóżko gdzie prawdopodobnie obsługują klientów. W dzielnicy jest wszystko czego możesz sobie zapragnąć. Białe, żółte, czarne, a jak dobrze się rozejrzysz to i Indiankę też znajdziesz (wiem że to rasa żółta ale w odcieniu czerwonym).
Po tych wszystkich wrażeniach, lekko zmarznięci zasiadamy w PUBie, aby się zagrzać i coś się napić. Na miłych konwersacjach czas szybko płynie. Około 2.30 ruszamy dalej. Teraz czas na nocne frytki z grubo ciętych kartofli z majonezem. Potrawa z której słynie Holandia (słynie pewnie jeszcze z wielu innych ale nam strasznie zasmakowały te fryty).
Z uśmiechem na ustach i frytkami w rękach udajemy się na przystanek nocnego autobusu. Teraz jeszcze tylko 40 minut jazdy i będziemy w domu. W połowie trasy musimy jeszcze się przesiąść do innego autobusu. Tak to po pełnej wrażeń nocy trafiamy bardzo zmęczeni do naszego domku. Jak dzieci zapadamy w głęboki sen.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
1lejek
Radek Ś
zwiedził 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 190 wpisów190 43 komentarze43 1046 zdjęć1046 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.09.2011 - 27.09.2011
 
 
07.03.2011 - 01.04.2011
 
 
06.11.2009 - 11.11.2009