Dziś wstajemy rano. O 8.15 jesteśmy już na placu Tienanmen i ustawiamy się w kolejce do odwiedzenia mauzoleum Mao. Kolejka jest dość spora. Okrąża cały plac i zawraca. Niestety Chińczyków jest dość sporo a każdy chce zobaczyć wodza. Całe wycieczki chyba z wiosek i zakładów pracy przybywają na plac by oddać hołd wodzowi. Po dwóch godzinach stania i przejściu w kolejce przez cały plac w ta i z powrotem wychodzimy już na przed ostatnią prostą. Z uwagi na to że do mauzoleum nie wpuszczają z aparatami i jakimikolwiek torebkami ja zostaje na zakręcie i przepuszczam tłumy, a Paweł rusza by zobaczyć wielkiego komunistę. Po około 40 minutach Paweł wraca, zabiera ode mnie niedozwolone przedmioty i teraz ja ruszam. Po około 20 minutach dochodzę do punktu gdzie sprawdzają dokumenty. Aby odwiedzić mauzoleum trzeba posiadać przy sobie ważny dokument tożsamości. Po kolejnych 10 minutach kolejka rozdwaja się i wchodzimy do pomieszczenia kontroli bezpieczeństwa. Po przejściu przez bramkę wykrywającą metal, każdy jest szczegółowo sprawdzany ręcznym wykrywaczem. Osoby które mają aparat, torebkę bądź inne zabronione przedmioty nie są wpuszczane. Po sprawdzeniu czy aby na pewno moja skromna osoba nie zagrozi Mao wracamy wszyscy do kolejki. Po drodze mijamy kwiaciarnię gdzie tłumy Chińczyków kupuje białe chryzantemy. Po chwili wchodzimy już do mauzoleum. W pierwszej sali stoi wielki biały posąg siedzącego wodza. Tu właśnie należy składać kwiaty. Po okrążeniu pomnika przechodzę do następnej sali gdzie znajduję się zmumifikowane ciało Mao. ochrona pilnuje żeby nikt nie rozmawiał a kolejka się przesuwała bo na placu jeszcze jakieś 10 000 osób czeka w kolejce na wejście. Po wyjściu i dołączeniu do Pawła mamy to samo spostrzeżenie. Wietnamczyk trzymał się lepiej. Chyba dali mu więcej konserwantów :) U Ho Chi Mina oprócz twarzy tak jak u Mao było jeszcze widać dłonie i szyję. Śmiejemy się że teraz koniecznie musimy pojechać do Moskwy żeby zobaczyć Lenina i będziemy mieli zaliczony komplet teraźniejszych mumii. Po tym 3 godzinnym staniu w kolejkach udajemy się na zwiedzanie pobliskiego parlamentu. Mamy szczęście bo nie odbywają się obrady i można go zwiedzać. W środku panuje klima socjalistyczny. Wszędzie czerwone dywany i wystrój z lat 70. Sala plenarna przypomina naszą salę kongresową tylko jest troszkę mniejsza i nie ma balkonów. Teraz czas udać się do zakazanego miasta czyli pałacu cesarskiego. Cały pałac składa się z kilkudziesięciu mniejszych budowli położonych na dość sporym terenie. Po zakupie biletów idziemy pożyczyć przewodnik audio. Tu spotyka nas miła niespodzianka. Oprócz możliwości wyboru takich języków jak Angielski (to już standard na świecie), Japoński, Francuski, Rosyjski, możemy wybrać sobie Polski a nawet Esperanto (choć nie wiem kto tym językiem mówi). Po kolejnych 3 godzinach zwiedzania zakazanego miasta i usłyszeniu wielu ciekawostek i dykteryjek z życia cesarzy czas ruszać dalej. Przy północnej bramie znajduje się park ze wzgórzem na którym znajdują się groby królewskie. Udajemy sie tam żeby zrobić kilka zdjęć, bo do części z grobami nie ma wejścia. Po wyjściu z parku bierzemy sobie rykszę żeby zawiozła nas z powrotem na plac Tienanmen. Tu oglądamy ceremonię zdjęcia flagi narodowej na noc. Robimy jeszcze kilka fotek w nocnej scenerii i wracamy do hostelu, bo pora iść spać. Rano pobudka i jedziemy zobaczyć Chiński mur.