Dziś dzień leniwca. Zabieramy ręczniki i udajemy się na piaszczystą plażę. A na plaży jak to na plaży same nudy. Scenariusz dnia jest prosty. Woda, ręcznik, piasek, woda i tak do 15 kiedy to się znowu zachmurzyło. Postanawiamy odwiedzić jeszcze raz wczorajszą jadłodajnię i znowu smakujemy cudownych smaków tajskiej kuchni. Tym razem deszczyk nie był taki obfity i nie trwał tak długo. Akurat tyle ile potrzebowaliśmy na zjedzenie. Wieczorkiem wyskakujemy jeszcze na małe piwko do baru. Po ostatniej gonitwie w Birmie bardzo nam się przydał taki dzień odpoczynku. Jutro jedziemy do Bangkoku.