Na dworcu autobusowym spotykamy dwie hiszpanki z którymi udajemy się do hotelu które one nam poleciły. Hotelik jest bardzo przyzwoity. Niestety śniadanie jest mniej wystawne niż w tym poprzednim. Jako że prawie całe Yangoon mamy zwiedzone i nie ma tam już niczego ciekawego do zwiedzania postanawiamy się zapuścić w jeszcze nie zbadane przez nas dzielnice. Po dość długim spacerze wracamy do hotelu i przygotowujemy się do porannego lotu do Bangkoku. Pewnie znowu trzeba będzie się przepakować na lotnisku bo będziemy mieć więcej niż 15 kg. Wieczorem okazuje się że Hiszpanki też jutro lecą do Bangkoku więc będzie raźniej.