Geoblog.pl    1lejek    Podróże    Wietnam, Kambodża, Laos, Birma, Tajlandia, Malezja, Singapur, Chiny - ZAKOŃCZONA    Zwiedzanie Yangon i huta złota
Zwiń mapę
2009
11
mar

Zwiedzanie Yangon i huta złota

 
Birma
Birma, Yangon
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20805 km
 
Zaczynamy dzień od śniadanka. Jako że wybór jest spory i jedzenie wyśmienite zajmuje nam to sporo czasu. Około dziewiątej jesteśmy już w drodze do ambasady Tajlandii. Droga zajmuje nam ponad pół godziny. Od samego rana słoneczko świeci niemiłosiernie i po dotarciu na miejsce i wypiciu po litrze wody na głowę jesteśmy tak spoceni jak by ktoś wylał na nas wiaderko wody. Przed ambasadą kręci się już spory tłumek tubylców. Okazuje się że nie jest tak prosto dostać się na teren ambasady żeby złożyć wniosek. Lokalni ludzie stoją w długiej kolejce i ściskają w rekach numerki według których są wpuszczani do środka. My dzwonimy wideodomofonem i po otwarciu prosimy o wydanie wniosków, celem wypełnienia. Przemiły pan podaje nam wnioski i mówi że jak tylko wypełnimy to mamy jeszcze raz zadzwonić to zostaniemy wpuszczeni poza kolejnością bo kolejka turystów nie obowiązuje. Po chwili dzwonimy powtórnie i z wypełnionymi wnioskami wchodzimy na sale dla petentów. Tam pełno Birmańczyków ze stosami dokumentów i wnioskami. Śmiejemy się że mają tyle papierów ile my musimy mieć żeby dostać wizę do USA. Za chwileczkę podchodzimy do okienka i składamy wypełniony wniosek, dwie fotografie i paszport. Dla nas to wystarczy. Dostajemy potwierdzenie złożenia dokumentów i informację że będą do odbioru jutro po godzinie 13. No to teraz czas na zwiedzanie. Ambasada jest niedaleko Muzeum Narodowego, więc tam kierujemy nasze pierwsze kroki. W muzeum znajduje się spora kolekcja rzeźb z kości słoniowej z złote przedstawienia Buddy, oraz to co się zawsze znajduje w muzeach narodowych. Troszkę starej broni, jakieś miecze i inna biała broń, antyczne ciuszki itd. Po muzeum udajemy się do najważniejszej pagody w Birmie. Znajduje się ona na ona na wzgórzu z którego roztacza się przepiękny widok na miasto. Oczywiście jako turyści musimy zapłacić za wejście ( dla tubylców nie ma opłat) i pozostawić buty. Potem wspinamy się po schodach do celu. Po dotarciu na górę przemykamy szybko pomiędzy ocienionymi kawałkami chodnika bo nasłonecznione płytki są tak gorące że nie da się na nich ustać. Tego dnia w Yangon panuje upał 45 stopni Celsjusza w cieniu. Nawet miejscowi ledwo się snują i chowają w zacienione miejsca. Przy kolejnej kapliczce zaczepia nas pewien miejscowy facet. Już się do tego przyzwyczailiśmy że Birmańczycy są bardzo ciekawi i często zaczepiają żeby zamienić kilka słów po angielsku. Po chwili okazuje się że jest to przewodnik lokalny. Po chwili rozmowy i twardych targach uzgadniamy cenę 6$ za oprowadzenie po całym kompleksie. Zwiedzanie trwa ponad dwie godziny. Zostajemy oprowadzeni po takich miejscach gdzie byśmy normalnie nie weszli i dostajemy mnóstwo informacji. Okazuje się że dach który myśleliśmy że jest jak reszta pokryty farbą w kolorze złotym w rzeczywistości jest pokryty złotą blachą. Dół to 10 karatowe złoto a góra to 18 karatowe złoto. Na iglicy znajdują się prawdziwe diamenty a ten zwieńczający całość ma prawie 24 karaty. Po tym oprowadzaniu dogadujemy się że za dodatkowe 4$ oprowadzi nas jeszcze po dwóch innych świątyniach, zaprowadzi nas do wioski - klasztoru mnichów gdzie będziemy mogli zobaczyć jak mieszkają mnisi i że będzie jeszcze niespodzianka. Jak do tej pory spisywał się bardzo dobrze więc dobijamy interesu. Niespodzianka okazała się pierwszym punktem nowego programu. Trafiamy najpierw do warsztatu gdzie przygotowują złotą blachę do położenia na dachu. Obserwujemy jak z małej sztabki powstaje coraz cieńszy kawałek złotej blachy. Następnie prowadzi nas do "huty" gdzie jest przetapiane złoto pochodzące z darów na sztabki z których potem są robione blaszki. Potem pokazują nam rudę złota i obserwójemy jak z powstaje nowe złoto. Laboratorium i zakład wyglądają tak jak zestaw młodego chemika wstawiony do garażu taty, ale to działa. Najbardziej nas zadziwiło że nikt tego nie pilnuje. Nie ma ochrony, sejfów, zamków z certyfikatami. Jedyne co jest to siatka i kłódka. Po potrzymaniu gotowego wytopu - ten kawałek złota na zdjęciu ważył kilogram i było to 18 karatowe złoto - wsiadamy do taksówki i jedziemy podziwiać leżącego Buddę. Następnie zostajemy zaprowadzeni do klasztoru gdzie kiedyś nasz przewodnik był mnichem. W krajach Buddyjskich jest bardzo popularne że chłopcy na jakiś czas wstępują do klasztoru. Czasem na 3 miesiące czasem na rok, a czasem wybierają taką właśnie ścieżkę życiową. Nasz przewodnik był tam dwa razy po 3 miesiące, a jak się potem okazało jego dziadek ufundował jeden z budynków. Po zobaczeniu wszystkiego od wewnątrz, zrobieniu sobie zdjęć z garnuszkiem do zbierania jałmużny ruszamy dalej. Oglądamy teraz siedzącego Buddę, a następnie jesteśmy zaproszeni do spróbowania w zaprzyjaźnionym miejscu piwa z palmy. Piwo palmowe smakuje jak sfermentowany kompot jabłkowy. Chyba to będzie najbliższy smak. Po takim pełnym wrażeń dniu czas się rozstać. Rozliczamy się i każdy udaję się w swoją stronę. My jako że lubimy chodzić i zwiedzać różne zakamarki, no i co ważna rzecz jest już chłodniej bo jakieś 35 stopni postanawiamy wrócić do domu na piechotę. Zajęło nam to ponad półtorej godziny ale mogliśmy obejrzeć prawdziwe oblicze tego miasta z biedą, rynsztokami, karaluchami wielkości myszy i szczurami wielkości królika. Po powrocie jedyna na co mieliśmy ochotę to był prysznic i spanie. Jutro jak odbierzemy paszporty jedziemy na północ do Mandalaj.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (51)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
1lejek
Radek Ś
zwiedził 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 190 wpisów190 43 komentarze43 1046 zdjęć1046 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.09.2011 - 27.09.2011
 
 
07.03.2011 - 01.04.2011
 
 
06.11.2009 - 11.11.2009