Geoblog.pl    1lejek    Podróże    Wietnam, Kambodża, Laos, Birma, Tajlandia, Malezja, Singapur, Chiny - ZAKOŃCZONA    Przekraczanie granicy i podróż na 4000 wysp
Zwiń mapę
2009
24
lut

Przekraczanie granicy i podróż na 4000 wysp

 
Laos
Laos, Don Det
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18684 km
 
Jesteśmy już troszkę zmęczeni Kambodżą więc postanawiamy ruszać. Niektórzy naganiacze nas ostrzegają że o 16 zamykają granice, i że musimy zostać tu na noc. Nic to sprawdzimy. Po godzince jazdy docieramy na granicę. Granica szumnie powiedziane. Budka zbita z desek i szlaban. Granica rzeczywiście jest zamknięta. Ale to nie problem. Widząc nas z pobliskiej chatki zjawia się pan w t-shertcie z herbem Kambodży i walizką. Oznajmia nam że granica jest już zamknięta bo on pracuje od 8 do 16. Za prywatne otwarcie granicy żąda dolara od osoby. Stwierdzamy że to nie wygórowana cena i się zgadzamy. Po chwili jesteśmy dumnymi posiadaczami pieczątek wyjazdowych. Szlaban się otwiera i idziemy w kierunku Laotańskiej chatki. Tu po chwili też zjawia się pan w urzędowym t-shercie. Tym razem cena jest już 2$ bo nie mamy wyboru. Do Kambodży się nie cofniemy a i do 8 nie chce nam się czekać. Ucieszeni po prywatnej odprawie, no bo nie znam wiele osób dla których prywatnie otwierano przejścia graniczne, postanawiamy pogadać z naszym kierowcą o naszej dalszej drodze. Myśleliśmy że na granicy będzie możliwość dalszego podróżowania ale niestety jest tu las i nie ma nikogo i niczego. Uprzedzeni wcześniej że transport można zorganizować dopiero z najbliższego miasteczka oddalonego o 6 km postanawiamy przystać na ofertę kierowcy. Później się okazuje że była to trafna decyzja i naprawdę mało zapłaciliśmy. Niewiele za granicą przesiadamy sie do innego busa który nas dowiezie do przystani gdzie ma na nas czekać łódka którą to dojedziemy na wyspę. Wszystko tak jak nam obiecano było. Na łódce, długa, wąska łódź napędzana silnikiem od kosiarki marki Honda zostajemy poczęstowani Lao Lao - rodzaj lokalnego bimbru z ryżu. Nawet smaczny. Po dostaniu się na wyspę wyszukujemy sobie lokum. Okazuje się, że mieszka tu się w przytulnych bungalowach nad brzegiem Mekongu. Jest nas pięcioro więc udaje nam się znaleźć całkiem fajne miejsce w cenie 25000 kip za pokój na noc (1$ - 8200 Kip). My z Pawłem zajmujemy jeden pokoik, francuzi drógi a amerykanka chamak na werandzie. Jako że dzień był udany i opuściliśmy Kambodże udajemy się do lokalnych barów na coś do jedzenia, a potem na małe party. Zabawa jest tylko do 23 bo potem wyłączają generatory i wyspa zamiera. Włóczymy się jeszcze chwilę po wyspie przysiadając się do kolejnych napotkanych grupek które bawią się przy świecach. Wieczór kończymy z ostatnią gasnącą świeczką.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
1lejek
Radek Ś
zwiedził 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 190 wpisów190 43 komentarze43 1046 zdjęć1046 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.09.2011 - 27.09.2011
 
 
07.03.2011 - 01.04.2011
 
 
06.11.2009 - 11.11.2009