Wstajemy wcześnie rano. Postanawiamy się spakować i przygotować do wyjazdu, jeśli wizy będą gotowe. Paweł o 9.30 bierze motorek i jedzie po paszporty. Okazuje się, że są gotowe tak jak obiecali. Oprócz naklejki w paszporcie dostajemy z powrotem jeszcze 2 z 3 wniosków, które składaliśmy. Tym razem są opatrzone pieczęciami ambasady i mamy je przedstawić na granicy. Bez tego tak jak by wizy nie było. Trochę to nam nie w smak, bo to kolejne papierki, którymi dodatkowo trzeba się będzie opiekować. Z drugiej strony jesteśmy szczęśliwi, że się udało. Na powrocie Paweł kupuje bilety na autobus o 11.30. Wszystko nam się dziś dobrze składa. Wynosimy się z naszego gest house i udajemy się na dworzec. Po drodze wstępujemy jeszcze na 5 min do kafejki internetowej, co by zassać pocztę i wysłać maile. W Siem Reap mamy zrobioną wstępną rezerwacje w poleconym hoteliku. Dajemy im znać, którym autobusem przyjedziemy to maja po nas wyjść na dworzec. Okazuje się ze dworzec jest mocno pod miastem, dlatego dobrze, że po nas wyszli. A co jest jeszcze fajniejsze podwózka do hotelu jest gratis. Pokoiki są ładne i czyste oraz mają super łazienkę. Cena jest też niewygórowana, bo 8$ wiec zostajemy. Wieczorkiem idziemy za zwiedzanie miasta i znajdujemy uliczkę z ulicznymi restauracjami. Tam zjadamy smażony makaron za 1,5$ i udajemy się do domciu. Na jutro mamy plan żeby zwiedzić miasto, a pojutrze udajemy się do Angkor.