Po godzinie chodzenia po mieście znajdujemy hotel za rozsądną cenę z dość przyjemnym pokojem. Szybkie ogarnięcie i idziemy na miasto pozwiedzać. Nabywamy świeże pieczywo i postanawiamy wrócić do hotelu zjeść resztę jedzenia która nam została. Szwendamy się po mieście podziwiając jego urocze uliczki i zakłady szyjące ubrania z jedwabiu i kaszmiru. Chyba sobie coś tu nabędziemy. Dostajemy ulotkę na ulicy zapraszająca nas do King Kong bar. Udajemy się tam wieczorem. Spotykamy tam grupkę bardzo kontaktowych studentów z Australii z którymi bawimy się do białego rana. Atmosfera w barze jest bardzo wyluzowana. Są tańce na barze i na stole bilardowym. Wracamy do hotelu z pieśnią na ustach. W hotelu dajemy jeszcze koncert tak że recepcjonista prosi nas o zachowanie ciszy. Idziemy spać.
Więcej fotek jest na http://picasaweb.google.com/kudlaty160
Prowadzi to mój brat Paweł.