Dziś kolejny dzień kiedy rano wstajemy. Udajemy się dom kawiarni na naszej ulicy na kawę z tatą Toniego. Pokazuje nam lokal gdzie babcia robi w swojej kuchni kawę. Kawa jest super mocna. Paweł wypija dwie i potem chodzi naładowany przez pół dnia. Następnie odwiedzamy KFC bo mamy ochotę na jakieś europejskie śniadanie. W lokalu lecą przeboje Abby i Bony M. Kermit rozkręca imprezę i zaczyna tańczyć z personelem. Udajemy się w kierunku muzeum wojska. Tym razem nam się udaje. Zwiedzamy piękne propagandowe wystawy jak to mali dzielni Wietnamczycy walczyli z kolonistami francuskimi a potem bronili się przed najazdem amerykanów. Uśmialiśmy się setnie jak weszliśmy do sali gdzie były pokazane fotki jak to w sposób humanitarny traktowali amerykańskich jeńców.
Kolejnym naszym punktem tego dnie było zwiedzanie wraku zestrzelonego B 52. Niestety tego dnia nam się to nie udaje. Tak to jest jak się każdy rwie do mapy i nie można ustalić prowadzącego. Ma to też swoje dobre strony. Zbłądziwszy odkrywamy kolejne dzielnice Ha Noi do których na pewno byśmy nie zajrzeli. Po kilku godzinach marszu odnajdujemy drogę do domu. Padamy troszkę ze zmęczenia ale to nie koniec atrakcji na dziś.Wieczorem jesteśmy umówieni z cała rodzina Toniego że pojedziemy do restauracji na węża.