Geoblog.pl    1lejek    Podróże    Wietnam, Kambodża, Laos, Birma, Tajlandia, Malezja, Singapur, Chiny - ZAKOŃCZONA    Wężowa kolacja
Zwiń mapę
2009
24
sty

Wężowa kolacja

 
Wietnam
Wietnam, Hà Nội
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15333 km
 
Pakujemy się w 2 taksówki i jedziemy do Le Mat, miasta obok które słynie właśnie z potraw z węża. Wchodzimy do restauracji. Wszędzie węże. A to w karafkach, a to w akwarium, a to w workach na podłodze. Rodzina wybiera co będziemy jeść. Jakieś targi. W końcu wybrany zostaje 1,2 kg osobnik. Jak się dowiadujemy z tłumaczenia wynika że jest to wąż koński. Przynajmniej tak twierdzi Toni :) a on ostatnio nas troszkę podpuszcza. Na naszych oczach, wąż jest ogłuszany wprawnym walnięciem o podłogę. Następnie wycinają mu serce. Ściekającą krew i serduszko lądują w karafce z alkoholem. Następnie wycinany jest woreczek żółciowy. Następnie jego zawartość też jest mieszana z alkoholem. Całość jest mieszana i ląduje w naszych kieliszkach. Gość honorowy ma możliwość wypicia pierwszego kieliszka z bijącym jeszcze sercem. W naszym przypadku "zaszczyt " przypada Kermitowi bo nikt inny nie chce. Miejscowi twierdzą że te napitki bardzo dobrze robią na "pinga" (kto nie wie co to pinga, odsyłam do książek Cejrowskiego). My nie mamy żadnych problemów z funkcjonowaniem pinga, wręcz przeciwnie. Cierpimy na nad aktywność więc nie jesteśmy do końca z tego zadowoleni. Pod wódeczce dostajemy flaki z węza. Smakowo prawie nie różnią się niczym od naszych wołowych. Potem dostajemy pieczone mięsko. smak trudny do określenia ale dobre, nawet bardzo dobre. Potem na stole ląduję smażona skóra z żeberkami, smażony kręgosłup, sajgonki wężowe, zupa z wężową wkładką. Do popicia dostajemy jeszcze karafkę z wódką wężową. W butelce znajdują się wężowe kochones. Podobno ten wywar jest najlepszy na potencje. Na koniec dostajemy jeszcze zupę krem z tego co pozostało. Generalnie wszystko było bardzo smaczne, ładnie podane i mocno egzotyczne.
Dzień kończy się imprezą w naszym pokoju. Przyrządzona zostaje ryba od Ani i zaczynamy od Żubróweczki , Potem leci Jasiek Wędrowniczek czerwony, a potem czarny. Zabawa trwa do białego rana. Towarzyszy nam Toni, jego brat i tata.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
KArolina
KArolina - 2009-01-30 20:08
o jezu, Radek, a co w tej zupie pływa ????????????????
 
g
g - 2009-01-31 01:15
Historia mrożąca krew w żyłach, ale uśmiałam się bardzo :)
 
Ejka
Ejka - 2009-02-03 22:25
To chyba byłaby dla mnie dieta cud i mega szybkie chudnięcie :) Wystarczy popatrzeć i człowiek czuje, że jego brzuch (i nie tylko ;)) jest już pełny :) Ekonomiczna bardzo opcja!
 
geminus
geminus - 2009-02-17 17:23
Z tym "pingiem " to oni przesadzaja. Moze na nich to dziala. Napisz prosze ile placiliscie za obiad z weza bo z nas zdarli strasznie.
 
Karolajna
Karolajna - 2009-02-17 21:25
Wprawne walnięcie wężem o podłogę - chciałabym to zobaczyć :)
 
 
1lejek
Radek Ś
zwiedził 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 190 wpisów190 43 komentarze43 1046 zdjęć1046 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.09.2011 - 27.09.2011
 
 
07.03.2011 - 01.04.2011
 
 
06.11.2009 - 11.11.2009