Dziś w planie mamy zwiedzanie cytadeli, odwiedzenie parku Lenina, oraz muzeum wojska.
Toni ma dziś jeszcze do pozałatwiania jakieś sprawy rodzinne więc ruszamy sami. Docieramy do mauzoleum Ho Chi Minh i robimy sobie kolejną sesje fotograficzną. Potem udajemy się pod grób nieznanego żołnierza i tam też budzi się w nas "japoński turysta". Gdy docieramy do muzeum okazuje się że w dniu dzisiejszym jest nieczynne. Obchodzimy się smakiem. Tuż obok jest Park Lenina z jego pomnikiem i tam robimy sobie kilka fotek.
Już mamy wracać do domu kiedy to dostajemy wiadomość od Ani, że chętnie by się z nami zobaczyła i pożegnała przed wylotem do Polski. Van Anh - my na nią mówimy Ania - jest Wietnamką która większość swojego życia spędziła w Polsce. Po ukończonych studiach w czerwcu 2008 r przyjechała na pół roku do rodzinnego kraju i właśnie będzie wracać do Polski.
Wsiadamy w taksówkę i jedziemy pod adres jaki dostaliśmy smsem. Nie mamy zielonego pojęcia gdzie to jest wiec liczymy na uczciwość taksówkarza. Mamy dziś szczęście. Zostajemy zawiezieni najkrótszą drogą. Płacimy 30 000 dongów - niecałe 2 dolary. Ania zabiera nas do kawiarni gdzie miło spędzamy czas na rozmowach, wymianie fotek, kontaktów. Następnie jesteśmy uczestnikami koncertu jaki nam daje na pianinie. Po tej uczcie duchowej czas na coś dla ciała. Jesteśmy prowadzeni do kolejnej chodnikowej restauracji tym razem na smażone Pho. Jedzonko znowu superowe. Żegnamy się z Anią, życzymy jej spokojnej podróży. Na odchodne dostajemy w prezencie suszoną rybę jako zakąskę do alkoholu. Dostajemy instrukcje jak ją przyrządzić. Należy ją polać spirytusem podpalić. W tej sprawie udamy się do taty Toniego to na pewno nam w tym pomoże.
Dzień kończymy wieczornym spacerkiem.