Dziś nie robimy niczego konkretnego. Odwiedzamy z Tonim jego dziadków, ciotki i wujków. Czujemy się troszkę jak małpki w zoo którymi Toni się chwali. No cóż taka kultura i takie obyczaje. Wszędzie jesteśmy mile i serdecznie przyjmowani. Za każdym razem dostajemy do picia zieloną herbatę.
Wieczorem zabieram Pawła i Kermita do knajpki z pieczoną wołowiną. Na początku troszkę błądzimy w wąskich uliczkach ale udaje nam się ją odnaleźć. Chłopakom jedzenie strasznie smakuje. Postanawiamy jutro zaprosić Toniego w to miejsce na jedzenie.
Wracamy w miarę wcześnie do domu bo jutro jedziemy całą rodziną na wieś w odwiedziny