Dziś z rana tak jak zapowiadaliśmy wynosimy się z naszego hoteliku i przenosimy się na poddasze jednej z plażowych barów gdzie wczoraj znaleźliśmy darmowe miejsce do spania. Zajmujemy nasze miejsc na podłodze i zaznaczamy swoją obecność. Rozkładamy moskitiery i idziemy do baru na plażę.
Resztę dnia spędzamy leżąc na plaży i na spacerowaniu brzegiem morza. Wieczorkiem idziemy na na mały rekonesans po innych barach na plaży. Myślimy że będzie się coś ciekawego działo bo to w końcu walentynki, ale niestety wszędzie jest drętwo. W dzień wydawało się że miejsce będzie bardziej imprezowe. Po kilku piwach udajemy się do naszego skłotu na naszą pierwszą noc. Ciekawi też jesteśmy czy nasze plecaki też tam są jeszcze? Są. Uszczelniamy moskitiery i zapadamy w sen. Jak tylko zasnęliśmy budzi nas swym odgłosem gekon, potem jeszcze nie dają nam zasnąć myszy i jaszczurki. No i ten gekon który tak okropnie ryczy. Po jakimś czasie przywykamy do tego. Śpimy.