Geoblog.pl    1lejek    Podróże    Wietnam, Kambodża, Laos, Birma, Tajlandia, Malezja, Singapur, Chiny - ZAKOŃCZONA    Przemieszczamy się do Kambodży
Zwiń mapę
2009
12
lut

Przemieszczamy się do Kambodży

 
Kambodża
Kambodża, Phnum Pénh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17493 km
 
Stawiamy się rano o 7.45 przed naszą Turist Cafe gdzie kupiliśmy bilety do stolicy Kambodży Phnum Penh. Niebawem zjawia się człowiek który przynosi nasze bilety i prowadzi nas do busika którym to zostaniemy dowiezieni do autobusu. Po zapakowaniu bagaży usadzamy się na naszych miejscach. Po pewnym czasie obsługa sprawdza czy mamy wizy, czy trzeba nam je załatwić na granicy oraz zbiera od nas paszporty. Tuż przed granicą dostajemy je z powrotem razem z wypisanymi wnioskami wjazdowymi. Dojeżdżamy na granicę. Musimy na piechotę przejść granicę. Każą nam zabrać nasz bagaż. Wchodzimy do hali odpraw. Skanują nasze plecaki jak na lotnisku. Następnie oddajemy papierki które dostaliśmy przy wjeździe do Wietnamu. Pogranicznicy zabierają wszystkim paszporty i zabierają je do stemplowania. System jest dość śmieszny. Najpierw zabrali wszystkie paszporty a teraz męczą się wyczytując nazwiska i oddają paszporty. Jak by niemożna było podchodzić po kolei do okienka. No cóż Wietnamska myśl zawsze nas zadziwiała i nawet na odjezdnym pokazali coś nowego. Wreszcie dostajemy nasze paszporty. Udajemy się ponownie do autobusu. Pakujemy bagaże i jedziemy do odprawy na Kambodżańską stronę. Tu każą nam wyjść z autobusu ale już bez bagażu. Po sprawdzeniu pojazdu. Wsiadamy i zostajemy przewiezieni do przydrożnej restauracji oddolnej jakieś 10 min jazdy od granicy. Tu mamy czekać na nasze paszporty które zostały na granicy. Większość z nas białych podróżnych czuje się lekko nieswojo pozostawiając tak paszporty na granicy. Dostajemy informacje że tu to normalne i nie mamy się czego bać paszporty będą za jakieś 20 - 30 min. Rzeczywiście po tym czasie koleś na motorku przywozi nasze paszporty. Odetchnąwszy z ulgą wsiadamy do autobusu i już jedziemy w stronę stolicy. Po jakimś czasie mamy mały przystanek w oczekiwaniu na prom na drugą stronę rzeki. Mamy teraz czas na obserwację tubylców. Zauważamy Vana pełnego świniaków zapakowanych nogami do góry. Na początku myślimy że są nieżywe, potem okazuje się że są tak upakowane w klatki że ledwo mogą się ruszać. Po zjeździe z promu musimy zmienić jeszcze koło w autobusie. Schodzi się na to jeszcze troszkę czasu. Po tym jedziemy już bez przygód. Niestety jesteśmy spóźnieni ponad 2 godziny i nie udaje nam się złapać ostatniego autobusu do Sihanouk ville (teraz oficjalnie Preah Sihanouk, ale nikt tej nazwy nie używa) więc jesteśmy zmuszeni przenocować tu. Bierzemy tuk tuka i jedziemy na poszukiwanie jakiegoś możliwie taniego miejsca do spania. Tam gdzie zawiózł na s nasz kierowca jest albo za drogo, albo nie ma miejsc. Po drodze wstępujemy jeszcze do kilku napotkanych moteli i w końcu natrafiamy na odpowiadający nam cenowo. Bierzemy najtańszy pokój za 5$. W końcu to tylko jedna noc. Jutro o 9 jedziemy na wybrzeże. Po zainstalowaniu się w pokoju idziemy na rekonesans po mieście w poszukiwaniu czegoś do jedzenia i jakiegoś sklepu. Znowu natrafiamy na całkiem niezłą uliczną jadłodajnię gdzie zjadamy bliżej nieokreślone jedzenie pochodzenia zwierzęcego smażone na głębokim tłuszczu z warzywami. Po wieczornym spacerze wracamy do naszej norki i zapadamy w sen.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
1lejek
Radek Ś
zwiedził 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 190 wpisów190 43 komentarze43 1046 zdjęć1046 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.09.2011 - 27.09.2011
 
 
07.03.2011 - 01.04.2011
 
 
06.11.2009 - 11.11.2009