Przesiadka w Singapurze

Singapur. 17.01.2009r. Lądujemy o 0.30 czasu miejscowego. Temperatura powietrza 26 stopni w nocy. Plan jest taki aby zobaczyć Singapur w nocy bo następny samolot mamy o 10.30. Zmieniamy też przewoźnika więc musimy odebrać nasz bagaż i go nadać ponownie. Udajemy się do punktu odprawy granicznej, wypełniamy stosowne papierki aby przekroczyć granicę. Z Pawłem zawsze mamy takie szczęście że gdzie nie staniemy to nasza kolejka idzie najwolniej. Przed nami stoi Chinka której robią problemy z wjazdem i ostatecznie zabierają ją gdzieś na bok. Teraz nasza kolej podchodzimy we dwóch do okienka dajemy paszporty, deklaracje oraz bilet na dalszą podróż. Pan to wszystko ogląda, sprawdza paszport, bilety i z uśmiechem się pyta co my chcemy robić w Singapurze. Odpowiadamy że musimy odebrać bagaż, żeby go ponownie nadać a potem zamierzamy zobaczyć miasto. Pan się uśmiecha i mówi że oczywiście może nas puścić ale chyba będzie lepiej jak zostaniemy na lotnisku bo w okolicy to są tylko krzesełka do zwiedzania, a bagaż mogą nam nadać na dalszą trasę w punkcie tranzytowym. Jak powiedział to zrobiliśmy. Udaliśmy się do naszego punktu tranzytowego na terminalu E (mają tam terminale do F, a lotnisko jest tak ogromne że pomiędzy terminalami jeździ kolejka). Tam dostajemy nasze karty pokładowe na lot do Ha Noi oraz odprawiamy nasz bagaż wirtualnie. Podobno został on przekserowany w systemie na nasz lot. Jako że jesteśmy już długo w podróży a nasz zapach nie przypomina perfum postanawiamy się udać do hotelu lotniskowego celem wzięcia prysznica. Na terenie międzynarodowym lotniska znajdują się 2 hotele które oferują oprócz pokoi możliwość wzięcia kąpieli. Ciekawostką jest to że pokoi nie wynajmuje się tu na doby tylko na godziny ? Minimalny okres wynajmu to 6 godzin. Potem płaci się za każdą następną rozpoczętą godzinę.
Odświeżeni udajemy się na zwiedzanie lotniska. Setki sklepów prawie ze wszystkim kuszą różnymi promocjami a czasem nawet niskimi cenami. Jesteśmy zdziwieni że elektronika kosztuje tyle samo co w Polsce a czasami nawet więcej. Dlatego tez rezygnujemy z zakupu aparatu fotograficznego. Będzie musiał nam wystarczyć ten który mamy ze sobą. Lotnisko dla swoich gości oferuje mnóstwo atrakcji umilających oczekiwanie na następny lot. Można pójść do kina, pograć na boksie, czy psp, skorzystać z darmowego Internetu na jednym z 500 komputerów, albo podłączyć swojego laptopa czy to kablem czy przez WIFI. W ciągu dnia możliwe jest też wzięcie udziału w zorganizowanej wycieczce z przewodnikiem po mieście. Wszystko oczywiście bezpłatnie. Jak że my jesteśmy w nocy to niestety nie możemy skorzystać z opcji wycieczki. Ale i tak nie nudzimy się. Cała noc schodzi na zwiedzanie lotniska, oglądanie jego ogrodów. Cześć jest umieszczona pod dachem a cześć na wolnym powietrzu. Dopiero po wyjściu na dwór odczuwa się tutejszy klimat. Jest gorąco i parno a powietrze lepkie. Ciekawe jak to będzie jak wstanie słońce. Niestety tego dowiemy się dopiero za dwa i pół miesiąca.
Powoli pora zbierać się. Udajemy się do naszego wejścia. Wchodzimy na pokład samolotu. Odnajdujemy nasze miejsca i okazuje się że mamy je w środkowym rzędzie a nie tak jak prosiliśmy. Powoli zaczynamy mieć obawy czy nasz bagaż leci z nami, bo prosiliśmy miejsca przy oknie. Przypominamy sobie słowa pana który wydawał nam karty pokładowe i odprawiał bagaż „no more problem sir” . To się okaże, ale skoro nie dał nam miejsc przy oknie tak jak prosiliśmy to ciekawe dokąd wyśle nasze plecaki. Na chwilę obecną nic nie poradzimy więc zapadamy w sen budząc się tradycyjnie tylko na jedzenie. Lot trwa króciutko, niecałe 4 godzinki. Lądujemy w Ha Noi.

Zdjęcia (5)

Komentarze (0)