Beijing przywitał nas dość mroźną pogodą. Przechodzimy kolejną kontrolę bezpieczeństwa w Chinach. Dostajemy pieczątki uprawniające nas na pobyt w strefie transferowej lotniska i udajemy się w stronę naszej bramki. Mamy do poczekania około 5 godzin wiec zaczynamy zwiedzać lotnisko. Lotnisko jest prze ogromne i pachnie nowością. Widać że ten terminal został oddany tuż przed igrzyskami. Wszystko lśni i pachnie nowością. Zdaje się że Chiny walczą z bezrobociem bo do każdej czynności jest osobna osoba. Osobny pan do zbierania wózków. Osobna pani do zamiatania i osobna do zmywania podłogi. W każdej toalecie jest ktoś z obsługi kto zaraz po twoim wyjściu wszystko sprząta. Jak zostaje kilka kropelek na umywalce to zaraz wyciera. Generalnie prawie sterylnie.
Lot do Singapuru okazuje się nie wiele krótszy od tego do Chin. Będzie trwał około 6 godzin. Nam z Pawłem to nie przeszkadza, bo tylko jak wystartowaliśmy to poszliśmy spać. Budzimy się tylko na jedzenie i potem znowu spać.